Konkurs na nowy rok akademicki 2017/2018

Konkurs na nowy rok akademicki 2017/2018

Witajcie kochane studenciaki!

Dziś oficjalnie na wielu uczelniach w Polsce rozpoczął się rok akademicki 2017/2018. Z tej okazji przygotowałam dla Was konkurs, w którym do wygrania będą dwa zestawy nagród. Co zrobić by wygrać? Zasady są banalne, należy zaobserwować blog/dodać do kręgów Google (patrz dół strony) oraz polubić profil na facebooku (link), a także udostępnić informację na swoim blogu/facebooku o tym, iż bierzecie udział w konkursie (wystarczy udostępnić poniższy baner i podlinkować stronę bloga) oraz napisać w komentarzu pod niniejszym postem, jakie treści chcielibyście zobaczyć na tymże blogu i pozostawić swój e-mail w celach kontaktowych. Dwie najlepsze odpowiedzi zostaną nagrodzone.


Co można wygrać?

Pierwszą nagrodą będzie karta podarunkowa do sklepu Empik o wartości pięćdziesięciu złotych na dowolnie wybrane produkty. 


Drugą nagrodą będzie paczka niespodzianka, w której znajdzie się coś, co przyda się każdemu studentowi w trakcie studiów. Póki co jestem w trakcie kompletowania paczki, ale szacuję, iż jej wartość będzie opiewać na ok. 30/40 zł. Warto tym samym śledzić snapchata, bo w głównej mierze to właśnie jego obserwatorzy, będą mieć decydujący głos na to, co znajdzie się w jej środku. 


Regulamin:

1. Czas trwania rozdania 03.10.2017-31.10.2017 (do godz. 23:59)
2. Organizatorem rozdania i fundatorem nagród jest autorka bloga Akademickie Życie
3. Zgłaszać się należy w komentarzu pod tym postem.
4. Wyniki zostaną ogłoszone do 7 dni od zakończenia rozdania
5. Zwycięscy zostaną poinformowani mailowo o wygranej, na maila należy odpowiedzieć w przeciągu 5 dni. Po upływie tego czasu zostanie wyłoniony kolejny zwycięzca a poprzedni traci prawo do nagrody.
6. W rozdaniu można wziąć udział wyłącznie raz.
7. Osoby, które po rozdaniu przestaną obserwować bloga - nie będą brane pod uwagę podczas kolejnych rozdań i konkursów.
8. Organizator ma prawo przedłużyć termin zakończenia rozdania, jeśli liczba osób biorących w nim udział nie przekroczy 50.
9. Koszty wysyłki na terenie Polski pokrywa organizator.
10. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za zniszczenia powstałe w wyniku transportu przesyłki.
11. Dane osobowe niezbędne do wysyłki pozostaną wyłącznie do własnej wiadomości i nie będą rozpowszechniane.
12. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 2 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
13. Wzięcie udziału w rozdaniu jest równoznaczne z akceptacją powyższego regulaminu.

Gdy doba to za mało...

Gdy doba to za mało...


Każdy człowiek w pewnym etapie swojego życia uświadamia sobie, iż dotychczasowe 24h, jakimi dysponujemy każdego dnia, mogą okazać się niewystarczające. Pierwszy raz dość dotkliwie poczułam to, gdy rozpoczęłam swoją pierwszą przygodę ze studiami filologicznymi. Ilość materiału na takich studiach potrafi być doprawdy przytłaczająca, zwłaszcza gdy jest to język dotychczas nam nieznany. Na moich studiach codziennością były wejściówki, wyjściówki, tłumaczenia, gramatyka, a do tego jeszcze lektury na literaturę…

Było tego tyle, iż po dwóch miesiącach studiowania, uświadomiłam sobie, że nie wyrabiam. Nie miałam życia poza studiami, moje życie ograniczało się do uczelni, sklepu i domu. Jedyną rozrywką był powrót w rodzinne strony, chociaż nie był on przyjemny, zważywszy na fakt, iż musiałam zabrać ze sobą słownik, teksty, książki… Byłam w domu, ale tak jakby mnie nie było. Siedzenie nocami nad łacińskimi tekstami doprowadzało mnie do płaczu i frustracji, do tego stopnia, iż zrezygnowałam jeszcze przed pierwszą sesją.

Swoistego rodzaju osobistą porażkę osłodził nieco fakt, iż do drugiej sesji nie dotrwała nawet ¼ roku. Niemniej jednak pomimo zmarnowanego roku nie żałuję swojego wyboru. Zdobyte wówczas doświadczenie, wykorzystuje obecnie, albowiem mając styczność z prawem i sentencjami łacińskimi mam znaczną przewagę nad moimi koleżankami i kolegami. Ponadto okres ten, wymusił na mnie potrzebę stworzenia sobie, nie tylko sfery komfortu nauki, ale również potrzebę zdyscyplinowania i dobrej organizacji. Tym samym, chciałabym podzielić się z wami moimi radami, które stosuję od ponad trzech lat i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły.

W moim przypadku podstawą na przetrwanie studiów i wygospodarowanie czasu dla siebie okazało się planowanie. Od samego początku, gdy tylko zapoznam się z sylabusem, staram się, aby dla każdego przedmiotu rozplanować swój semestralny plan działania. Przede wszystkim ułatwia mi to przygotowywanie się na każde zajęcia, albowiem wiem jakie książki są mi potrzebne i z odpowiednim zapasem czasowym przygotowuje własne notatki (o których zresztą opowiem w osobnym poście, albowiem jest to zbyt obszerny temat w moim mniemaniu i poruszenie go tu, byłoby odejściem od tematu). Dobrze przygotowane notatki pozwalają zaoszczędzić czas i energię w trakcie każdej sesji, która wiąże się z nieuniknionym stresem. Czyż nie byłoby cudownie posiadać wszystkie niezbędne materiały jeszcze przed uruchomieniem systemu eliminacji studentów, a zaoszczędzony czas wykorzystać na relaks przed egzaminem?

Must have każdego studenta jest kalendarz – papierowy, mobilny wedle uznania – bez niego nie wyobrażam sobie studiowania, albowiem to w nim zawarte są wszelkie niezbędne informacje na najbliższe tygodnie pracy. To w nim również ustalam swoje priorytety, które rozplanowuje minimum tydzień wcześniej. Dzięki zachowaniu sporego zapasu czasu, w sytuacji, gdy pojawi się coś nieoczekiwanego, jestem w stanie bezproblemowo zrealizować wszystkie zadania w wyznaczonym czasie (jak to dokładni wygląda, zobaczycie również w późniejszych postach). 

Niemniej jednak, aby kalendarz i priorytety ze sobą współgrały, niezbędna jest dyscyplina. Mamy taką naturę, iż czasami po ludzku nam się nie chcę. Co wówczas? Być może jeszcze nie udało Ci się odkryć, czy jesteś skowronkiem, czy też sową. Ja w stu procentach utożsamiam się z sowami. Nie wyobrażam sobie pracy wcześniej, aniżeli od dwudziestej, nawet gdy mam świadomość tego, iż muszę posiedzieć nad czymś kilka godzin. A co jeśli wiesz już kiedy pracuje Ci się najlepiej, ale lenistwo wygrywa i okazuje się, iż nadchodzi deadline?

Wówczas należy skupić się wyłącznie na zadaniu, ale nie można zapominać o kilku istotnych kwestiach. Po pierwsze kawa i energetyk nigdy nie zastąpią snu – jeśli dopada nas zmęczenie, trzeba zadbać o sen, gdyż nawet godzina snu sprawi, iż będziemy bardziej produktywni. Często zarywając noce, zdarza mi się oszukiwać mózg prze otwarte okno, zgaszone światło i położenie się na łóżku w bezruchu na minimum 15 minut, sprawia iż zyskujemy energię. Podobnie stymuluje nas aktywność fizyczna, warto więc czasem odejść od książek i udać się na krótki spacer, chociażby do sklepu po produkty bogate w magnez. J

Jeśli mowa o jedzeniu, niejednokrotne przekonałam się, iż wracając z uczelni, nie mam czasu na to, by przygotować pełnowartościowy i ciepły posiłek. Dlatego od nieco ponad roku nauczyłam się, iż dzień wcześniej przygotowuje sobie podwójny obiad, który następnego dnia tylko odgrzewam. Tym samym w dni, gdy mam wyłącznie okienko lub gdy wracam do domu o osiemnastej, nie muszę stać przy garnkach, lecz wykorzystać ten czas na guilty pleasure, które są miłą odskocznią od ciągłego zakuwania, jednak trzeba z nimi uważać, bo mogą nas pochłonąć.

Mam nadziej, iż tymi krótkimi radami, uchronię was od nieustannego mówienia „nie mam czasu”.Tym samym, jeśli macie jakieś sprawdzone pomysły i rady na oszczędność czasu w trakcie studiów, o których nie wspomniałam, piszcie koniecznie w komentarzach. 

Nowego początek?

Nowego początek?


Kiedyś od osoby, którą ceniłam pod wieloma względami, usłyszałam (i chociaż w głębi serca  nadal ją cenie, to skumulowany żal nie pozwala mi mówić o niej w czasie teraźniejszym) że nie jestem tą osobą, która czyta blogi... Nasuwa się zatem pytanie, co jest złego w czytaniu blogów? Tym samym, czy pisanie bloga jest gorsze aniżeli ich czytanie? Rozumiem czerpanie jedynie wiedzy z tego źródła informacji... Ale przecież nie każdy jest książkoholikiem. Czy pisząc właśnie teraz, dla siebie, dla was od serca popełniam coś, co dyskwalifikuje mnie do bycia tą mądrą, ambitną dwudziestoparoletnią dziewczyną, za jaką uważała mnie wcześniej wspomniana osoba? Absolutnie nie! Pisanie to pasja, forma przekazu, wyrażanie siebie i własnej osobowości. Czyż nie byłoby wszystkim łatwiej, gdyby każdy mógł w ten sposób wyrazić siebie, zmyć stres całego dnia, tygodnia, a może nawet zapomnieć o problemach i zaleczyć rany, które tkwią w nas od lat, a tym samym pomóc innym? Tym bardziej że pisząc, niekiedy jest  łatwiej wprost wyrazić to, co naprawdę się czuję — chociaż mam świadomość tego, iż nie każdy ma odwagę by to później opublikować i udostępnić milionom ludzi. Na szczęście znalazłam tę odwagę, tym bardziej że nie jestem dobrą mówczynią. Raczej szarą myszką, która zazwyczaj myśli dwa razy zanim coś powie, jednak gdy tylko zaczai się na nią złowrogi kot, potraf pokazać pazurki i zapomnieć o ograniczaniach, tym samym nie zważa na słowa... Co w rezultacie prowadzi do niewyobrażalnych konsekwencji...

Tak, to właśnie ja. Dziewczyna uwikłana w nieustającą walkę szczurów, studiująca dwa kierunki i walcząca o swoje marzenia,

Powodem mojej obecności wśród blogerskiej społeczności jest podzielenie się z wami niezbędnymi radami i trikami przetrwania oraz ułatwienia sobie życia na każdym etapie studiów. A także podzielenie się cząstką mojego życia, znajdziecie zatem tu elementy lifestylu. Przecież samymi studiami i pracą człowiek nie żyje... Prawdaż? Przynajmniej ja staram się znaleźć coś, co powoli otrzeźwić umysł. Mam nadzieję, iż blogowanie będzie moją kolejną odskocznią od szarej rzeczywistości. 

Witajcie :) 

Copyright © 2016 Pisane przez Studentkę , Blogger