Każdy
człowiek w pewnym etapie swojego życia uświadamia sobie, iż dotychczasowe 24h, jakimi
dysponujemy każdego dnia, mogą okazać się niewystarczające. Pierwszy raz dość
dotkliwie poczułam to, gdy rozpoczęłam swoją pierwszą przygodę ze studiami
filologicznymi. Ilość materiału na takich studiach potrafi być doprawdy
przytłaczająca, zwłaszcza gdy jest to język dotychczas nam nieznany. Na moich
studiach codziennością były wejściówki, wyjściówki, tłumaczenia, gramatyka, a do
tego jeszcze lektury na literaturę…
Było
tego tyle, iż po dwóch miesiącach studiowania, uświadomiłam sobie, że nie
wyrabiam. Nie miałam życia poza studiami, moje życie ograniczało się do
uczelni, sklepu i domu. Jedyną rozrywką był powrót w rodzinne strony, chociaż nie
był on przyjemny, zważywszy na fakt, iż musiałam zabrać ze sobą słownik,
teksty, książki… Byłam w domu, ale tak jakby mnie nie było. Siedzenie nocami
nad łacińskimi tekstami doprowadzało mnie do płaczu i frustracji, do tego
stopnia, iż zrezygnowałam jeszcze przed pierwszą sesją.
Swoistego
rodzaju osobistą porażkę osłodził nieco fakt, iż do drugiej sesji nie dotrwała
nawet ¼ roku. Niemniej jednak pomimo zmarnowanego roku nie żałuję swojego
wyboru. Zdobyte wówczas doświadczenie, wykorzystuje obecnie, albowiem mając
styczność z prawem i sentencjami łacińskimi mam znaczną przewagę nad moimi
koleżankami i kolegami. Ponadto okres ten, wymusił na mnie potrzebę stworzenia
sobie, nie tylko sfery komfortu nauki, ale również potrzebę zdyscyplinowania i
dobrej organizacji. Tym samym, chciałabym podzielić się z wami moimi radami,
które stosuję od ponad trzech lat i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły.
W
moim przypadku podstawą na przetrwanie studiów i wygospodarowanie czasu dla
siebie okazało się planowanie. Od samego początku, gdy tylko zapoznam się z
sylabusem, staram się, aby dla każdego przedmiotu rozplanować swój semestralny plan
działania. Przede wszystkim ułatwia mi to przygotowywanie się na każde zajęcia,
albowiem wiem jakie książki są mi potrzebne i z odpowiednim zapasem czasowym
przygotowuje własne notatki (o których zresztą opowiem w osobnym poście,
albowiem jest to zbyt obszerny temat w moim mniemaniu i poruszenie go tu,
byłoby odejściem od tematu). Dobrze przygotowane notatki pozwalają zaoszczędzić
czas i energię w trakcie każdej sesji, która wiąże się z nieuniknionym stresem.
Czyż nie byłoby cudownie posiadać wszystkie niezbędne materiały jeszcze przed
uruchomieniem systemu eliminacji studentów, a zaoszczędzony czas wykorzystać na
relaks przed egzaminem?
Must
have każdego studenta jest kalendarz – papierowy, mobilny wedle uznania – bez
niego nie wyobrażam sobie studiowania, albowiem to w nim zawarte są wszelkie
niezbędne informacje na najbliższe tygodnie pracy. To w nim również ustalam
swoje priorytety, które rozplanowuje minimum tydzień wcześniej. Dzięki
zachowaniu sporego zapasu czasu, w sytuacji, gdy pojawi się coś
nieoczekiwanego, jestem w stanie bezproblemowo zrealizować wszystkie zadania w
wyznaczonym czasie (jak to dokładni wygląda, zobaczycie również w późniejszych
postach).
Niemniej
jednak, aby kalendarz i priorytety ze sobą współgrały, niezbędna jest
dyscyplina. Mamy taką naturę, iż czasami po ludzku nam się nie chcę. Co
wówczas? Być może jeszcze nie udało Ci się odkryć, czy jesteś skowronkiem, czy
też sową. Ja w stu procentach utożsamiam się z sowami. Nie wyobrażam sobie
pracy wcześniej, aniżeli od dwudziestej, nawet gdy mam świadomość tego, iż
muszę posiedzieć nad czymś kilka godzin. A co jeśli wiesz już kiedy pracuje Ci
się najlepiej, ale lenistwo wygrywa i okazuje się, iż nadchodzi deadline?
Wówczas
należy skupić się wyłącznie na zadaniu, ale nie można zapominać o kilku
istotnych kwestiach. Po pierwsze kawa i energetyk nigdy nie zastąpią snu –
jeśli dopada nas zmęczenie, trzeba zadbać o sen, gdyż nawet godzina snu sprawi,
iż będziemy bardziej produktywni. Często zarywając noce, zdarza mi się
oszukiwać mózg prze otwarte okno, zgaszone światło i położenie się na łóżku w
bezruchu na minimum 15 minut, sprawia iż zyskujemy energię. Podobnie stymuluje
nas aktywność fizyczna, warto więc czasem odejść od książek i udać się na krótki
spacer, chociażby do sklepu po produkty bogate w magnez. J
Jeśli
mowa o jedzeniu, niejednokrotne przekonałam się, iż wracając z uczelni, nie mam
czasu na to, by przygotować pełnowartościowy i ciepły posiłek. Dlatego od nieco
ponad roku nauczyłam się, iż dzień wcześniej przygotowuje sobie podwójny obiad,
który następnego dnia tylko odgrzewam. Tym samym w dni, gdy mam wyłącznie okienko
lub gdy wracam do domu o osiemnastej, nie muszę stać przy garnkach, lecz
wykorzystać ten czas na guilty pleasure, które są miłą odskocznią od ciągłego
zakuwania, jednak trzeba z nimi uważać, bo mogą nas pochłonąć.
Mam
nadziej, iż tymi krótkimi radami, uchronię was od nieustannego mówienia „nie
mam czasu”.Tym samym, jeśli macie jakieś sprawdzone pomysły i rady na
oszczędność czasu w trakcie studiów, o których nie wspomniałam, piszcie
koniecznie w komentarzach.
Oj bardzo obawiam się studiów, ale to racja, że bez odpowiedniego wysypiania się nasz organizm nie będzie działał dobrze :)
OdpowiedzUsuńMój blog
Nie ma się czego obawiać. Studia to przede wszystkim okazja do posmakowania dorosłego życia :)
UsuńA jakaś rada dla studentów filologii? Czy to poprostu stydia nie dla każdego albo dla no life-ów? :)
OdpowiedzUsuńZ racji tego, iż miałam przygodę z filologią to mogę z ręką na sercu powiedzieć, iż są to bardzo wymagające studia. Szczególnie, jeśli wybrało się język, z którym nie miało się uprzednio styczności. Nauka słówek, gramatyki, robienie zadań dobowych - bo to jedne z tych kierunków, gdzie są zadanka domowe :) - pochłaniają ogromną część czasu o czym pisałam w poście. Jednak, jeśli jest się sumiennym i nie odkłada się rzeczy na potem, to mogą być to przyjemne studia. Jeśli czegoś się nie rozumie warto zagadać do wykładowcy lub przyjść na konsultacje. Czasami jednak zaległości si takie, iż wykładowca nie jest w stanie wytłumaczyć wszystkiego, wówczas należy poszukać dobrego korepetytora.
UsuńJestem na 5-tym roku bardzo trudnych studiów, niewątpliwie trudnych w skali świata - kto był wie o co chodzi. Moje studia miały całkiem inny profil, mianowicie studia ścisłe, i to wcale nie polegające na klepaniu zadanek jedno za drugim, ale wymagające bardzo niebanalnej pomysłowości.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek, zgadzam się z wieloma poradami. Sen bardzo ważny, planowanie też bardzo ważne, notatki też bardzo ważne. Nade wszystko, nie poddawać się. Chadzałem na poprawki, poprawiałem przedmioty. Dziś to ja mówię pracodawcy kiedy przyjdę do pracy oraz ile chcę zarabiać - to na poważnie, ale dotarcie na 5-ty rok studiów to była istna katorga.
Ścisłe studia mają to do siebie, iż właśnie dają dobrą przyszłość, ale należy sfokusować się wyłącznie na studiach, albowiem wymagają ogromnego natłoku pracy indywidualnej. Tym samym nie są to studia dla wszystkich bo wymagają umiejętności analitycznego myślenia, a umysły humanistyczne niestety nie poradzą sobie z tym tak dobrze jak ścisłe. Niemniej jednak po przeżyciu 4 lat na studiach wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli się bardzo czegoś pragnie to osiągnie się wyznaczony cel. Tym samym zgadzam się z tobą nie można się PODDAWAĆ :)
UsuńPS życzę powodzenia na ostatnim roku!
Tobie również powodzenia ;)
UsuńLekkie pióro, bardzo przyjemnie się czyta ;)
Przepraszam, na pewno zawiało pychą - ale nie miałem takiego zamiaru - jakoś mnie poniosło.
Pozdrawiam!
Trzeba się chwalić własnymi sukcesami! To motywuje innych do działania, przynajmniej ja tak miewam w tym studenckim wyścigu szczurów.
Usuń:)
Owszem, byleby nie wyjść poza granice dobrego smaku. A że wyścig szczurów - to prawda, niestety.
UsuńJa dopiero w środę wracam na studia i szczerze mówiąc okropnie mi się nie chce. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej nie wyobrażam sobie wstawania o 5,40 podczas, gdy teraz wyleguję się do 9-10 :C A co do rad- niestety nie mam :C Post był bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńCzemu tak wcześnie? :O Dojeżdżasz? Szczerze też się tego obawiam, że zbytnio rozleniwiłam się przez wakacje, ale na szczęście na studiach nic nie jest obowiązkowe a mając IOS ma się jeszcze więcej przywilejów, dlatego podchodzę do tego optymistycznie :D
UsuńO proszę, ile dobrego przyniosły Ci te studia. Już pal licho, że nie wytrwałaś na nich zbyt długo, ale ile korzyści! Takie umiejętności planowania jakie w sobie utrwaliłaś to mega przydatna sprawa. Pomagają w życiu, ja mam trochę problem z organizacją i dużo bym dała jakbyś chciała odstąpić mi swoje organizacyjne nawyki;D
OdpowiedzUsuń